czwartek, 19 lutego 2015

Moje treningi i dieta

Będąc nastolatką, unikałam ruchu jak ognia. Na lekcjach wf-u wymyślałam wszystko, byle tylko nie ćwiczyć, na podwórku z rówieśnikami wolałam patrzeć, niż pograć w gumę, czy poskakać na skakance, na rowerze nauczyłam się jeździć w wieku około 10 lat. Wysiłek był moim wrogiem i wówczas nie zastanawiałam się nad tym zbytnio. Może oszczędziłam mojej mamie stresu, że coś sobie złamię, bo szczerze mówiąc, jak patrzę na mojego syna to już widzę, że będzie zupełnie inny. Człowiek małpka będzie musiał meldować się w domu co godzinę bym wiedziała że nie trzeba nic szyć, nastawiać czy opatrywać. Ale bronić mu nie będę, o nie!

Tak minęło półtora dekady mojego życia... Na dupie. Z paczką czekolady. Lub cukierków. Lub chrupek. Najlepiej całą.






Gdy przyszła anoreksja, wysiłek fizyczny dalej mnie przerażał. Wolałam nie jeść niż poćwiczyć. A potem, to i tak nie miałam już siły...

Kolejne pół dekady...

Gdy postanowiłam wyjść na prostą, postanowiłam także zacząć ćwiczyć. Po prostu chciałam, by te dodatkowe kilogramy to nie był tylko tłuszcz, ale i mięśnie, które wypaliłam do cna podczas choroby. Zaczęłam chodzić na siłownię. Od tamtej pory sport stał się dla mnie codziennością. Miałam okresy przerwy, zmieniałam również aktywności. Zapał opuścił mnie najbardziej, gdy z moją tarczycą zaczęło się dziać źle, a nikt tego jeszcze nie zdiagnozował. Nie miałam energii, łatwo się męczyłam,  waga szła w górę, a rezultatów ćwiczeń nie było. Później trafiłam do mojej pani endokrynolog, która zaordynowała leczenie, zaszłam w ciążę, w której również starałam się ćwiczyć, lecz niestety syneczek postanowił się zbyt wcześnie pchać na świat i ostatnie dwa miesiące spędziłam w łóżku. Po porodzie waga w magiczny sposób spadała, ale trwało to tylko tak długo, jak karmiłam piersią. Postanowiłam więc wrócić do treningów i zadbać bardziej o dietę.

Teraz wygląda to u mnie tak. Swoje domowe (ze względu na malucha) treningi opieram na wyzwaniach z bloga tipsforwomen.pl, który bardzo serdecznie polecam zarówno początkującym, jak i ćwiczącym. To dzięki Tipsi znalazłam motywację, programy ułożone są tak, że ćwiczy się 5-6 razy w tygodniu po 40-60 minut. Ćwiczenia są różnorodne i nigdy się nie nudzą. Nie wymagają specjalistycznego sprzętu. Ja posiadam tylko matę, parę hantli i adidasy. Obejmują spalanie i kształtowanie. Co prawda, wcześniejsze uczęszczanie na siłownię i fitness dużo mi dało. Wiem, na co zwracać uwagę, by prawidłowo wykonywać ćwiczenia. Początkującym polecam zaopatrzyć się w lustro, obejrzeć kilka filmów ukazujących prawidłową technikę i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.

Z moją dietą po anoreksji było różnie. Był nawet czas, że imprezowo nie odmawiałam sobie chipsów, cukierków itp. Na szczęście szybko się opanowałam. Potem jakiś czas jadłam 3 posiłki dziennie nie łącząc białek z węglowodanami. Teraz postawiłam na dietę zbilansowaną, 4 posiłki dziennie, mniej węglowodanów prostych (owoce, moja zgubo!), więcej złożonych, więcej chudego białka, ciut mniej tłuszczu. Zrezygnowałam też z nabiału, oraz unikam glutenu. I powiem Wam, że lepiej się chyba nie czułam! Mięśnie zaczynają być widoczne, mam siłę do ćwiczeń, mam satysfakcję i zapał!


Ustaliłam sobie zapotrzebowanie na ok 1700-1800kcal, 2g białka na każdy kg beztłuszczowej masy ciała (ok 120g), 55g tłuszczu, reszta (190g) to węglowodany.
Mój przykładowy jadłospis:

Śniadanie: 60g płatków owsianych gotowanych na wodzie z dodatkiem cynamonu, kardamonu i kurkumy, startym małym burakiem, na koniec wbite jajko. Posłodzone słodzikiem, 4 daktylami, na koniec tarte jabłko.

Posiłek potreningowy: 150-200g gotowanego na parze lub w wodzie chudego mięsa (drób, wołowina, wieprzowina, ryba), 50g ryżu Basmati/kaszy jaglanej/makaronu sojowego lub 200g batattów lub ziemniaków, do tego warzywa

Obiad: podobnie jak potreningowy, ale tu pozwalam sobie na podsmażenie potrawy na odrobinie oleju kokosowego, czy dodanie oliwy do surówki. Tutaj jest też czas na węglowodany złożone - brązowy ryż, razowy makaron, kasze.

Kolacja: to najczęściej kawałek ryby plus warzywa

Suplementacja: multiwitamina, tran, Kelp, magnez i wapń.

Jak widać, wyszłam na prostą. Zdrowe odżywianie i sport wrosły na stałe w moje życie, z czego jestem bardzo dumna. Szkoda, że te kilkanaście lat temu nie byłam taka mądra :)


4 komentarze:

  1. Ja miałem spory problem z ustaleniem planu treningowego. Przede wszystkim ze względu na słabą znajomość poszczególnych ćwiczeń. Wsparłem się atlasem Muscle Boss, wydrukowałem plan treningu i zabieram to ze sobą na siłownię. Najważniejsze że widać postęp!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie na samym początku na pewno ciężej jest się po prostu ruszyć. Jak już zaczniemy ćwiczyć to róbmy to właściwie. Ja mogę od razu polecić niezawodne maty na siłownię https://powerrubber.com/kat/maty-na-silownie/certyfikowane-maty-na-silownie-z-atestem/ i jestem przekonany, że tak jest po prostu lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń